Z Markiem Dyduchem, o sekretach „wielkiej polityki” rozmawia Jakub Socha
J. Socha: Podobno bez Pana znajomości i koneksji politycznych wałbrzyska
strefa ekonomiczna nigdy by nie powstała?
Marek Dyduch: Może kiedyś by powstała, ale z jakim skutkiem dla pozyskania wielkich inwestorów nie wiadomo. W Wałbrzychu o specjalnej strefie ekonomicznej mówiło się już od początku lat dziewięćdziesiątych, ale nikt tego tematu nie potrafił załatwić. Władze lokalne wojewódzkie i ówcześni parlamentarzyści kręcili się w kółko i nic. Ówczesne rządy niechętnie przychylały się do propozycji powstawania stref gospodarczych o szczególnych przywilejach. Dopiero rząd SLD-PSL postanowił, że taka strefa powstanie.
J.S.: Ale miała to być tylko jedna strefa i tylko w Mielcu.
M.D.: Zgadza się, miała być tylko jedna Specjalna Strefa Ekonomiczna w kraju, właśnie w Mielcu. I to wszystko. Dopiero pod koniec kadencji rządów SLD-PSL, w ferworze walki przed wyborami w 1997 roku, kilku polityków rozpoczęło zabiegi o utworzenie takich stref w swoich okręgach wyborczych . Leszek Miller starał się o utworzenie strefy w Łodzi, a Szmajdziński w Legnicy. I to był dobry moment, aby zadziałać. Poszedłem do Leszka Millera, najsilniejszego chyba wówczas człowieka w SLD, który już wtedy nazywany był „kanclerzem” SLD i poprosiłem go o pomoc w sprawie strefy. Zaskutkowało. Później pozostały już tylko formalności administracyjne związane z terenem, na którym miała powstać strefa i infrastrukturą. Tego dopilnowali już ówczesny wojewoda i prezydent Wałbrzycha.
J.S.: Pana zakulisowe działania przyspieszyły ściągnięcie inwestorów?
M.D.: Gdyby nie wiele rozmów tacy inwestorzy, jak Toyota, byliby gdzieś indziej. „Strefa Wałbrzyska” , która powstałaby dużo później, prawdopodobnie straciła by szansę na tak silnych i tak licznych inwestorów, którzy pojawili się od razu w chwili jej uruchomienia.
J.S.: Świetny program , doskonałe przygotowanie merytoryczne, zapał, albo zwyczajne szczęście to za mało, aby być skutecznym politykiem np. w parlamencie?
M.D.: Głównie liczy się wiedza i umiejętność na przykład wyczucia sytuacji, albo argumentowania. Ciężko jest też działać bez dobrego planu, przebojowości, czy instynktu politycznego. Poza tym bardzo ważna jest umiejętność dotarcia do decydentów w odpowiednim czasie i miejscu. Te cechy decydują o tym, czy polityk jest skuteczny , czy tylko
egzystuje.
J.S.: Sporo jest tych egzystujących polityków w parlamencie?
M.D.: Nie wszyscy mają talent polityczny. Jest wielu polityków , którzy są wyśmienitymi ekspertami w pewnych dziedzinach, tylko że w tzw. „dużej polityce” to nie wystarcza. Bardzo dobrym przykładem takiej sytuacji jest właśnie parlament. Decydentów i wpływowych polityków jest tam stosunkowo niewielu. Dobrze jednak, że w parlamencie można wykazać się w wielu dziedzinach, pracując np. w komisjach nad ustawami. Ważne, aby mieć wyobraźnię i wiedzieć , jak się prawo tworzy, z czym ostatnio, jak się okazuje, nie jest najlepiej, dlatego jakość polskiego prawa jest co raz gorsza.
J.S.: Ktoś powiedział kiedyś, że parlamentarzyści dzielą się na wpływowych, którzy dyktują warunki , pracowitych ekspertów i tzw. „maszynki do głosowania”?
M.D.: To zbyt duże uproszczenie. Ludzie wpływowi to często także eksperci przy tym też bardzo pracowici, ponieważ polityka jest pracą nie do przerobienia. Tu zawsze coś się dzieje, na wiele spraw należy reagować bardzo szybko i umiejętnie podjąć odpowiednią , często ważną dla określonego środowiska decyzję. Natomiast ludzie mniej wpływowi , jeśli dobrze pracują i jak to się popularnie mówi, nie obijają się, mogą bardzo wiele wnieść do części merytorycznej poszczególnych decyzji o znaczeniu publicznym. Najgorzej jest, gdy w polityce decydują karierowicze, ludzie zadufani w sobie, intryganci i cwaniacy wykorzystujący politykę dla osobistych korzyści.
J.S.: Co zatem wpływowy polityk Marek Dyduch poza strefą uczynił jeszcze dla Wałbrzycha?
M.D.: Kilkakrotnie wspólnie z innymi politykami z SLD „uruchamialiśmy” z budżetu centralnego pieniądze na budowę obwodnicy wałbrzyskiej. Szkoda, że lokalne władze nie wykorzystały tego. Ale za to jestem dumny, że uchroniłem przed upadłością dwie wałbrzyskie fabryki „WAMAG” i wałbrzyską koksownię . Dzisiaj w obu tych zakładach pracuje blisko 1000 osób.
źródło: 30minut
„Życie codzienne w dawnym Dzierżoniowie. Kawiarnie, hotele, restauracje” to nowa książka wydana przez miasto. O kulturotwórczej roli gastronomów w życiu mieszkańców Dzierżoniowa przed rokiem 1945 będzie można usłyszeć podczas spotkania z autorem publikacji, Rafałem Brzezińskim. Spotkanie zaplanowane jest na 5 lutego na godz. 17.00.
czytaj więcejDla niej piernikowa przygoda zaczęła się 10 lat temu. Od tamtej pory doskonali swe umiejętności i wyczarowuje z lukru coraz to doskonalsze dekoracje korzennych ciasteczek. Jej pierniki wyglądają jak małe dzieła sztuki. Wszystko za sprawą lukru królewskiego, którego Anna Kosek, autorka wystawianych w Oknie Artystycznym dzierżoniowskiego ratusza pierników, jest wielką fanką.
czytaj więcejPunktualnie o 5:00 rano 2 listopada, 24-osobowa grupa świebodziczan wyruszyła w stronę Śnieżki. Ekipa, pełna energii i determinacji, zwarta i gotowa, udała się by pokonać trasę, mając przy tym charytatywny cel – zbiórka środków na leczenie Piotrusia Falgowskiego. Kilkunastogodzinna piesza wędrówka, zakończyła się sukcesem! Uczestnikom udało się pokonać 60 km drogi i 2200 m wspinaczki.
czytaj więcejRozmowa z Michałem Borzemskim, organizatorem kultowego turnieju koszykówki Alkatraz, który zostanie rozegrany 8 i 9 czerwca w Wałbrzychu:
21 lat turnieju Alkatraz. Ile drużyn zagra w tym roku? Ile z nich to stali bywalcy turnieju, a ile drużyn to nowicjusze?
czytaj więcejChoć rysunek nadal zajmuje w jej sercu szczególne miejsce, to doceniła zdobycze techniki. Okazało się, że tablet to narzędzie, które pozwala rozwinąć plastyczne skrzydła. Jola Cieślak, która do tej pory lubowała się głównie w portretach, zwłaszcza tych rysowanych długopisem, skierowała się w stronę sztuki cyfrowej.
czytaj więcej