2009-09-27 Rozmawiał Tadeusz Piersiak
Praca z człowiekiem jest bardzo trudna. A z martwą naturą mogę zrobić wszystko: jest cierpliwa, nie spóźnia się, nie wyśmieje mnie - mówi Małgorzata Kozakowska, laureatka Międzynarodowego Salonu "Martwa natura w fotografii", którego plon oglądać można w Miejskiej Galerii Sztuki.
Tadeusz Piersiak: O Pani pracach mówią: musiały się autorce przyśnić...
Małgorzata Kozakowska: No nie, nie przyśniły się, choć może rzeczywiście są jak ze snu. Zaczęło się wszystko od małej, prostej buteleczki po perfumach. Zastanawiałam się, czy można w pustą butelkę wlać interesującą dla fotografa treść. Bo często to my jesteśmy zakorkowani, przyjdzie jakieś ciśnienie i wszystko z nas wystrzeli: to dobre i niedobre, bo wszystko razem wymieszane. Kompozycja wyszła taka: mrożona butelka i farba, potłuczona bombka, zamrożony - żeby sterczał sztywno - kawałek welonu wystający z buteleczki (potem pokazuję, jak się rozmraża, rozpływa). Dużo zamieszania - ale może nie sen, raczej poszukiwanie, błądzenie...
Fotograficzna martwa natura to krok od malarstwa. Ma Pani tu swoich idoli, inspirujące motywy?
- Jako dziecko przeglądałam albumy, nawet maleńkie reprodukcje w encyklopedii. Dziś, kiedy jestem u kogoś w domu, najpierw patrzę na ściany, obrazy i ładne przedmioty. Próbowałam malować, ale malarstwo to nie tylko wyobraźnia, ale też ręka, która musi słuchać człowieka. Mnie nie słuchała, nie mam żadnego przygotowania, więc zamieniłam pędzel na aparat. Najbardziej inspirują mnie impresjoniści, szczególnie Van Gogh - ta odrobina szaleństwa w kolorze i formie.
W konkursach Oddziału Jurajskiego zdobywała Pani wyróżnienia w kolejnych etapach konkursu Fotograf Roku, została Pani Fotografem Roku. Zwycięskie prace najczęściej były fotografiami wykreowanymi.
- Uprawiam fotografię różnego rodzaju. Jednak praca z człowiekiem jest bardzo trudna. A z martwą naturą mogę zrobić wszystko - jest cierpliwa, nie spóźnia się, nie wyśmieje mnie. Więc kiedy mam już jakąś koncepcję ujęcia, oddaję się wyłącznie samej kreacji, a nie pokonywaniu pobocznych trudności. Wtedy mogę sobie eksperymentować, czego nie zrobię przecież na żywym człowieku.
Czy to, że zarabia Pani fotografowaniem, nie przeszkadza twórczości?
- Nie, to dwie różne drogi. Przy martwych naturach odpoczywam, mogę pokazać przez nie swój kobiecy świat, emocje. To uwielbiam: ciszę, spokój i sam na sam z obiektem. Fotografia ślubno-weselna, reportaż też są pociągające, choćby przez kontakt z młodymi, zakochanymi ludźmi. To jednak sposób zarabiania na życie, a fotografia artystyczna - sposób na życie.
Jest Pani członkiem zwyczajnym Fotoklubu RP i od niedawna Związku Polskich Artystów Fotografików, a przecież od niedawna fotografuje Pani na serio.
- Fotografuję od 2002 roku, kiedy wstąpiłam w szeregi Oddziału Jurajskiego Fotoklubu RP. To, że ZPAF zechciał przyjąć mnie na członka, było dla mnie wielkim zaszczytem i wyróżnieniem. Jestem pierwszą kobietą z Częstochowy przyjętą do Stowarzyszenia. Ale to nie chodzi o członkostwa i nagrody, ale o satysfakcję z własnego rozwoju, czego te splendory są jedynie pochodną. A ja, jak Nikifor, do wszystkiego dochodzę sama. Nie mam żadnego wykształcenia w tym kierunku. Staram się dużo czytać, uczestniczyć w plenerach. A dzięki ZPAF-owi mam możliwość wyjazdów i wspólnej pracy z fantastycznymi ludźmi, z którymi rozmawiam, których podglądam, starając się nauczyć jak najwięcej. A że wielu rzeczy nie wiem i nie potrafię zrobić - przygoda poznawania i uczenia się jest cały czas przede mną.
Źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa
http://miasta.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,7083315,Kozakowska__To_my_jestesmy_zakorkowani.html
„Życie codzienne w dawnym Dzierżoniowie. Kawiarnie, hotele, restauracje” to nowa książka wydana przez miasto. O kulturotwórczej roli gastronomów w życiu mieszkańców Dzierżoniowa przed rokiem 1945 będzie można usłyszeć podczas spotkania z autorem publikacji, Rafałem Brzezińskim. Spotkanie zaplanowane jest na 5 lutego na godz. 17.00.
czytaj więcejDla niej piernikowa przygoda zaczęła się 10 lat temu. Od tamtej pory doskonali swe umiejętności i wyczarowuje z lukru coraz to doskonalsze dekoracje korzennych ciasteczek. Jej pierniki wyglądają jak małe dzieła sztuki. Wszystko za sprawą lukru królewskiego, którego Anna Kosek, autorka wystawianych w Oknie Artystycznym dzierżoniowskiego ratusza pierników, jest wielką fanką.
czytaj więcejPunktualnie o 5:00 rano 2 listopada, 24-osobowa grupa świebodziczan wyruszyła w stronę Śnieżki. Ekipa, pełna energii i determinacji, zwarta i gotowa, udała się by pokonać trasę, mając przy tym charytatywny cel – zbiórka środków na leczenie Piotrusia Falgowskiego. Kilkunastogodzinna piesza wędrówka, zakończyła się sukcesem! Uczestnikom udało się pokonać 60 km drogi i 2200 m wspinaczki.
czytaj więcejRozmowa z Michałem Borzemskim, organizatorem kultowego turnieju koszykówki Alkatraz, który zostanie rozegrany 8 i 9 czerwca w Wałbrzychu:
21 lat turnieju Alkatraz. Ile drużyn zagra w tym roku? Ile z nich to stali bywalcy turnieju, a ile drużyn to nowicjusze?
czytaj więcejChoć rysunek nadal zajmuje w jej sercu szczególne miejsce, to doceniła zdobycze techniki. Okazało się, że tablet to narzędzie, które pozwala rozwinąć plastyczne skrzydła. Jola Cieślak, która do tej pory lubowała się głównie w portretach, zwłaszcza tych rysowanych długopisem, skierowała się w stronę sztuki cyfrowej.
czytaj więcej